piątek, 1 września 2023

Mój stary to fanatyk erpegów

Fanatyk
Mój stary to fanatyk erpegów. Pół mieszkania zawalone kostkami i figurkami. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w walającą się po podłodze figurkę goblina z włócznią lub metalową k4. 
 
Druga połowa mieszkania zawalona D&D, Warhammerem, Kryształami Czasu, Neuroshimą i tonami pokserowanych "homebrew", których nawet mój stary nie ogarnia. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety, bo myślałem, że trochę forsy zaoszczędzimy na tej makulaturze, ale teraz nie dość, że kupuje papierowe pody, to jeszcze pedeefy z DriveThruRPG i na dodatek siedzi na jakiś grupach dla erpegowców i kręci gównoburze z innymi Januszami o najmiodniejsze systemy. Do tego potrafi drzeć mordę do monitora albo wywalić klawiaturę przez okno. Kiedyś jak mnie ojciec wnerwił, to założyłem konto i go trollowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu "paladyn to ciota". Matka nie nadążała z gotowaniem leczo na uspokojenie. Aha, na forum mam rangę ARCYLISZ za natłuczenie 10k postów.

Zawsze przy obiedzie nawija o zaletach grania w erpegi. Jak się dostałem na studia to mój stary przez tydzień gadał, że to dzięki temu, że granie uczy logicznego myślenia i potem mózg lepiej pracuje. Chociaż przy jedzeniu zawsze opowiada o nowych buildach i mechanikach, ale za każdym razem schodzi w końcu na Wydawcę jego ulubionej gry. Stary sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy: hurr za mało wydajo, durr zdzierajo jak za zboże. Robi się przy tym cały czerwony jak smok, odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Księgę Potworów żeby się uspokoić.
 
W zeszłym roku sam sobie kupił na Święta pełną zbroję płytową i dwuręczny miecz Czempiona Torma. Oczywiście nie wytrzymał do pierwszej gwiazdki i jeszcze przed Wigilią wdział ją na siebie, kolację też w niej zjadł, a potem poszedł w niej na pasterkę. Stare baby w kościele myślały, że sam Archanioł Boży Gabryjel we własnej osobie się im objawił pod żłóbkiem.
 
Zwykle jak jest ciepło to co weekend jedzie na LARPa. Od jakiś 5 lat w każdą sobotę budzi ze swoim znajomym Mirkiem całą rodzinę o 4:00 w nocy, bo hałasują pakując prowiant i ekwipunek. Jakiegoś dnia, jeszcze w gimbazie, jak miałem urodziny, to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na LARPa w drodze wyjątku. Super prezent bulwo.
 
Pojechaliśmy gdzieś daleko za miasto, dochodzimy nad brzeg jeziora, a staremu oczy świecą jak demiliszowi i oblizuje wargi cały podniecony. Rozłożył cały sprzęt, siedzimy nad wodą i patrzymy jak jego kumple druidy odprawiają jakiś rytuał. Po 5 minutach mi się znudziło, więc włączyłem MP3, a stary mnie trzepnął żelazną rękawicą przez łeb, że druidy słyszą muzykę z moich słuchawek i się dekoncentrują. Jak się chciałem podrapać po tyłku "krzyczał szeptem" żebym się nie wiercił, bo szeleszczę a druidy się płoszą i trzeba będzie rytuały powtarzać. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las puścić soczystego pierda. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie, bo inaczej druidy się zdekoncentrują. Bite 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na tę szopkę jak w jakiś chędożonych Czarowięzach. Mam urodziny w grudniu, więc jeszcze do tego pizgało jak w Canii. Dlatego gdyby mnie na długość ręki dopuścić do wszystkich wydawców erpegów w kraju, to bym wziął i ich anihilował.
 
Wspomniałem, że stary miał kolegę Mirka, z którym na LARPy jeździł. Ale kiedyś towarzyszem jego wypraw był Zbyszek. Człowiek o kształcie krasnala ogrodowego z brodą do pasa. Byli z moim starym prawie jak bracia, przychodził z żoną Grażyną na Wigilię do nas, itd. Raz stary miał imieniny i Zbysio przyszedł na kielicha. Nawalili się przy tym jak orkowie krasnoludzkim grogiem i oczywiście cały czas nawijali o erpegach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę czy generalnie lepsi są paladyni czy łotrowie.
 
- Weź mnie nie denerwuj Zbyszek. Widziałeś kiedyś jaki damadż palek kręci smajtem. Bach i diaboła ni ma.
 - Kurła, Tadek asasyn wali cios z zaskoczenia i instant kila jak ci sejw nie pyknie, a jak nie to i tak po 100 damedża leci. Twój palek może mu skoczyć.
- Co ty mi tu o asasynach pierdo-lisz jak ledwo rogalem potrafisz pułapkę rozbroić. Paladyn jest Król Lochów jak Lew jest Król Dżungli!
 
No i zaczęli zapasy na dywanie, a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona Zbysia, że Zbysio spadł z konika i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym mojemu staremu, a mój stary:
 
- No i kurła chwała Tormowi!
 
Tak go za tego łotrzyka znienawidził.
 
Wspomniałem o arcywrogu mojego starego, czyli Wydawcy jego ulubionej gry. Stał się on kompletną obsesją mojego starego i jak np. w TV mówią, że gdzieś był zamach terrorystyczny, to stary mamrocze pod nosem, że powinni w końcu o tych łupieżcach z Wydawnictwa powiedzieć. Poltery fantastyczne też przestał nawiedzać, bo miał ból dupy, że o polskich "indiasach" i żebro-zbiórkach tylko piszo, a ani słowa o aferach w Wydawnictwie.
 
Szefem Wydawnictwa jest niejaki pan Wacek. Jest on dla mojego starego uosobieniem Pierwotnego Zła, które wyrządzono polskim graczom przez Wydawnictwo i stary przez wiele lat toczył z nim Wojnę Krwi. Raz pojechał na Pyrkon, gdzie występował pan Wacek i mój stary wrócił do domu z podartym płaszczem, bo go siłą go z konwentu usuwali, bo o takie inby odjaniepawlał.
 
Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem Wydawnictwa stary rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu Wydawnictwa i pana Wacka na grupach internetowych. Tłukł na jego temat jakieś głupoty typu, że Wacek był tajnym współpracownikiem, albo że widział jak organizował czarne msze i demony przyzywał, itd. Nie nauczyłem starego into TOR, więc skończyło się bagietami i kolegium za szkalowanie, a stary musiał zapłacić Wackowi 2.000 sz.
 
Jak zapłacił to przez dekadzień w domu był istny Avernus, bo ojciec bluzgał na przekupne sądy, diaboliczne Wydawnictwo, demonicznego Adama i w ogóle na cały chędożony fandom. Z jego gadaniny wynikało że Wydawnictwo jak jacyś Zhentarimowie, czy inni łupieżcy umysłów rządzący całym światem, pociągający za sznurki i mający wszędzie układy i agentów. Przeliczał też te 2.000 sz na pody, kostki, czy figurki i dostawał strasznego bólu dupy, ile to on by mógł nakupować za te 2k sztuk złota świeżego towaru.
 
Mój stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć profesjonalny stół gejmingowy, bo niby wynajmowanie sali z takim za drogo wychodzi i wszyscy chcą go oszukać.
 
- Synek prawdziwe sesje to się prowadzi przy dębowym stole. Tam jest przygoda!
 
Ale nie było go stać, ani nie miał go gdzie trzymać, a frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za piwnicę, więc zgadał się z jakimiś graczami z okolicy, że kupią stół na spółkę i będzie on stał w garażu u jednego Janusza, który ma dom, a nie mieszkanie w bloku jak my i się będą stołem dzielić albo razem grać będą.
 
Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle, ale w któryś weekend stary się rozchorował i nie mógł z nimi grać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że krytyki padają jak głupie i epicki koniec kampanii, więc mój stary czerwony ze złości sapał na kanapie. Sytuację pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy, co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że niesprawiedliwe, że oni grają bez niego, bo przecież równo zrzucali się, więc w niedzielę wieczorem, jak te Janusze skończyły już kampanię wyszedł nagle z domu.
 
Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz, a tam nasze auto ze stołem na dachu xD Pytam skąd on go wziął, a on mówi, że Januszowi zabrał z garażu, bo oni go oszukali i żebym łapał się za blat i wnosimy do mieszkania xD Na nic nie zdały się tłumaczenia, że zajmie cały salon. Na szczęście stół nie zmieścił się z drzwiach do klatki, więc mój stary stwierdził, że na razie przed domem go zostawi.
 
Za pomocą jakiś łańcuchów, co były w piwnicy i mojej kłódki od roweru przypiął go do latarni i zadowolony chce wracać do mieszkania, a tu nagle przyjeżdżają dwa auta z Januszami-współwłaścicielami, którzy się domyślili, gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba, bo Janusze drą mordy dlaczego stół ukradł i że ma oddawać, a stary drze, że oni go oszukali, bo sami zakończyli kampanię, a on 500 sz się składał i nie grał w ten weekend. Ja starałem się sytuację załagodzić żeby mój stary od niech nie dostał bęcków, bo było blisko. Po kilkunastu minutach sytuacja wygląda tak:
 
  • Mój stary leży na ziemi, kurczowo trzyma się nogi od stołu i krzyczy że nie odda,
  • Janusze krzyczą, że ma oddać,
  • Jeden Janusz ma połamany nos, bo próbował leżącego starego odciągnąć od stołu za nogę i dostał drugą kopa na ryj,
  • Dwóch policmajsterów ciągnie ojca i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka,
  • We wszystkich oknach dokoła stoją somsiady, ktoś prowadzi z tej inby strima na Twichu,
  • Matka płacze i błaga mojego starego żeby zostawił stół, a policjantów żeby go nie aresztowali,
  • Ja smutna_zaba.jpg.
 
W końcu policmajsterzy oderwali mojego starego od stołu. Ja podałem Januszom kod od kłódki rowerowej i zabrali stół, rzucając wcześniej staremu 500 sz i mówiąc, że nie ma już do niego żadnych praw i lepiej dla niego, żeby nigdy się na żadnym konwencie nie spotkali. Matka ubłagała policmajstrów, żeby nie aresztowali mojego starego, a Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie chędożył z łażeniem po komisariatach, tylko ojca nie chce więcej widzieć.
 
Mój stary do tej pory z Januszami robi gównoburze na forach dla erpegowców, bo założyli tam specjalny wątek, gdzie przestrzegli przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim starym. Obserwowałem jak mój stary porobił nieudolnie porobił trollkonta:
 
Elfik32
Posty: 1
Ten temat założyli jacyś troglodyci. Znam tego użytkownika od eonów  to bardzo porządny człowiek i wspaniały gracz. Chcą go oczernić, bo mu zazdroszczą stworzonych postaci.
 
Potem używał jeszcze tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od stołu. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat, to stary się tam wbijał na trollkoncie i pisał, że wujowe buildy mają i widać, że nie potrafią grać xD Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał skriny swoich buildów, to sam sobie pisał:
 
- Noo gratuluje pomysła! Widać, że doświadczony gracz!
 
 A potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i matce jak go chwalą.
 
***

Tekst inspirowany internetową pastą pt. "Mój stary to fanatyk wędkarstwa", która w 2017 roku doczekała się niespełna półgodzinnej ekranizacji (Fanatyk), w której wystąpili między innymi Piotr Cyrwus, Marian Dziędziel, czy Dariusz Kowalski. Obecnie tę produkcję można obejrzeć m. in. na Netfliksie.

czwartek, 24 sierpnia 2023

Korbacz czy kiścień?

kiścień korbacz
Przy okazji szukania inspiracji do wpisów o mniej lub bardziej magicznych kiścieniach, w pewnym momencie zwątpiłem jak nazywa się broń składająca się z dzierżaka (trzonka) połączonego łańcuchem (lub rzemieniem) z kolczastą metalową kulą, występująca w anglojęzycznych wydaniach Dungeons & Dragons jako flail
 
Z jednej strony miałem w pamięci jak nieco ponad dekadę temu, jeszcze podczas grania w D&D 4e, kumpel pieklił się o nazywanie tej broni korbaczem. Z drugiej aby rozwiać wątpliwości zapytałem wujka Google, lecz uzyskany wynik, widoczny na załączonym  obrazku, wprawił mnie w konsternację. 
 
W każdym razie słowniki angielsko-polskie sugerowały, że flail to cep lub trał (rzeczownik) albo wymachiwać lub młócić (czasownik). W związku z tym zdecydowałem się zajrzeć do fachowej literatury.

George Cameron Stone A Glossary of Construction, Decoration and use of Arms and armor

W tym leksykonie pod hasłem flail można przeczytać, że ta dawna broń była wywodzi się prawdopodobnie od rolniczego cepa i była bardzo powszechnym orężem, zarówno wśród piechoty jak i jazdy, a jej efektywność bojową zwiększyło dodanie kolczastych obciążników. W Europie była powszechna w XIII w. (jednak wykorzystywano ją już znacznie wcześniej) i była używana na polach bitew do końca XVIII w. Ponadto znano ją także w Indiach, Chinach i Japonii przy okazji przygotowywania wpisów o japońskiej broni białej zwróciłem uwagę na to, że chigiriki to w istocie odpowiednik naszego kiścienia.

Cepy bojowe

David Harding – Encyklopedia broni – 7000 lat uzbrojenia (1995):

W przypadku tego opracowania zaskoczyło mnie, że do grona cepów bojowych zostały zaliczone morgenszterny. Zastanawiam się czy nie jest to przypadkiem błąd w przekładzie, ponieważ w innych leksykonach oręż tego typu opisywano jako nabijaną kolcami głowicę (przypominająca gwiazdę – stąd jej nazwa  gwiazda zaranna lub jutrzenka) osadzoną bezpośrednio na trzonku. Wydaje mi się, że ta publikacja odcisnęła swoje piętno na erpegowych tłumaczeniach, o czym przekonacie się w dalszej części tekstu. Niemniej pojawiła się również istotna informacja o tym, że bronie tego rodzaju nazywano w Polsce kiścieniami.
cepy bojowe

Włodzimierz Kwaśniewicz – 1000 słów o broni białej i uzbrojeniu ochronnym (1981):

 

Kiścień − zob. korbacz.

 

Korbacz − forma bicza bojowego, składającego się z drewnianego trzonu i przymocowanej do niego za pomocą łańcucha lub rzemieni żelaznej kuli z ostrymi zadziorami, nabitego gwoździami drąga czy dużej kości (np. półszczęka końska). Broń tę używała w średniowieczu plebejska piechota oraz w XVII w. Kozacy zaporoscy.
 
Cep bojowy  średniowieczna broń obuchowa plebejskiej piechoty, będąca specjalną wersją cepu gospodarczego; c.b. składał się z bijaka oraz trzonu, połączonych ze sobą metalowymi ogniwami (zwanymi cepigą) lub rzemieniami (zwanymi uwiązkami). Broń używana w Polsce aż do XIX w. jako broń powstańców chłopskich, wcześniej przy obronie miast do XVII w., gdzie to cepy dębowe okute żelazem stanowiły straszną broń dla wdzierającego się na mury nieprzyjaciela. "miejscy ludzie mają mieć: półhaki, siekiery, miecze, cepy żelazne i oszczepy, co do obrony piechoty należą".



Michał Gradowski, Zdzisław Żygulski – Słownik polskiej terminologii uzbrojenia historycznego (1982):

 

Kiścień broń złożona z metalowej kuli, zwykle pokrytej guzami i kolcami, zawieszonej na rzemieniu bądź łańcuchu przytwierdzonym do drzewca o długości nie przekraczającej 1 m. Broń ta stosowana już w okresie wczesnohistorycznym, zwłaszcza na Rusi, rozpowszechniła się w formacjach plebejskich podczas wojen husyckich w XV. Niekiedy na jednym drzewcu zawieszano kilka łańcuchów z kulami. Kiścieniem nazywa się także broń składającą się z końskiej szczęki przymocowanej do drzewca.

 

Korbacz – [brak takiego hasła.]
 
Cep bojowy  broń chłopska i plebejska, znana już w XIII w., używana przeciwko konnemu rycerstwu w wojskach husyckich i podczas wojen chłopskich, zbliżona do kiścienia, mająca do drzewca przymocowaną na łańcuchu pałkę, zwaną bijakiem, zwykle zbrojną żelaznymi kolcami. Na końcu bijaka przytwierdzano czasem hak, którym przymocowywano pałkę do drzewca, aby zablokować jej ruch podczas marszu. 

cep bojowy


Władysław Kopaliński  Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych (1968?)

 

Kobracz przest. kańczug, harap, bicz z krótkim trzonkiem i długim (plecionym) rzemieniem – węg. korbacs ‘j.w.’ z osm. tur. kyrbacz ‘j.w.’.

 

Kiścień – [brak takiego hasła]

 

Michał Arct - Słownik ilustrowany języka polskiego (1916):


 

Wikisłownik podsunął mi kilka ciekawych wskazówek dotyczących tego, czym był korbacz – m. in. penis byka ( ͡° ͜ʖ ͡°) – jak również kilka odnośników do nowych źródeł:

 

Słownik języka polskiego, red. Witold Doroszewski (1958-1969):

 



Słownik języka polskiego, red. Jan Karłowicz, Adam Kryński, Władysław Niedźwiedzki (1900-1927):

 

 

Z kolei w powieści W pustyni i puszczy (rozdział VIII) Henryk Sienkiewicz napisał:

 

To rzekłszy Idrys uderzył wielbłąda korbaczem, a za jego przykładem poszli inni. Przez jakiś czas słychać było tylko tępe razy grubych batów, podobne do klaskania w dłonie, i okrzyki: yalla!

 

Zdrowy rozsądek podpowiada, że okładanie wielbłąda metalową kulą na łańcuchu nie sprawiłoby, że ten pobiegłby szybciej. To ostatecznie przekonało mnie do tego, że korbacz to jednak rodzaj bata, a kiścień to broń obuchowa z metalową kulą przytwierdzoną łańcuchem do trzonka.


W formie ciekawostki przytoczę informację o zatrzymaniu w lutym 2022 r. przez funkcjonariuszy dolnośląskiego CBŚP trzech członków gangu, w arsenale którego znajdował się taki oto "kiścień":

Kiścień CBŚP Wrocław

Może i wygląda niepozornie i raczej nie jest śmiercionośną bronią, jednak mimo wszystko nie chciałbym na swojej skórze odczuć zadanych nim razów.

 

Wszystko wina Młotka

Po rozwianiu wątpliwości czym jest korbacz, a czym kiścień, przeanalizowałem stare erpegowe almanachy w celu ustalenia kiedy błąd wynikający prawdopodobnie z zamieszania wywołanego publikacją Włodzimierza Kwaśniewicza i tłumaczeniem opracowania Davida Hardinga przekradł się na erpegowe poletko.

 

Wszystko wskazuje, że to wina Tuska Warhammera – a zatem pomyłka wystąpiła praktycznie na samym początku istnienia polskich gier fabularnych. W wykopanym z czeluści „internetów” fanowskim tłumaczeniu podręcznika głównego do WFRP 1e z 1993 r., przygotowanym przez Lubelskie Stowarzyszenie Cytadela, nazwa tej broni została – dość rozsądnie – przetłumaczona na „cep”.



Jednak rok później, w oficjalnym wydaniu podręcznika nakładem wydawnictwa MAG było już tak:

 




O ile jeszcze korbacz z gołymi łańcuchowymi witkami byłby jeszcze w stanie się obronić, o tyle morgensztern z głownicą na łańcuchu – nie. Natomiast jako broń dwuręczna – zdecydowanie lepiej pasuje cep.

 

Pomimo upływu ponad dekady, zmiany wydawcy na Copernicus Corporation i nowego składu pracującego nad polskim wydaniem drugiej edycji Warhammera (2005), w przypadku nazwy omawianej w tym tekście broni zostały powielone błędy poprzedniej edycji, jednak zreflektowano się nad opisem morgenszterna:



 

W 2020 r., czyli 15 lat później, polska wersja czwartej edycji Warhammera dalej trzymała się „korbacza”, ale pojawił się również „cep” i dwuręczny „kiścień”. Niemniej ciężko ustalić dokładnie, co jest czym, ponieważ opis jest ogólnikowy i zabrakło ilustracji przedstawiających poszczególne bronie.


 

Dungeons & Dragons

Warhammerowy „grzech pierworodny” został powielony w tłumaczeniu Podręcznika Gracza do AD&D 2e (1995), wydanym przez nieistniejące już wydawnictwo TM-Semic, lecz zwrócono uwagę, że metalowa kula przytwierdzona do trzonka to rodzaj cepa bojowego, a jego mniejszą i prymitywniejszą odmianą jest kiścień.


Następnie w obu wersjach trzecioedycyjnego Podręcznika Gracza (3e – 2002 r.; 3,5e – 2006 r.) wydawnictwo ISA trzymało się korbacza:
 

Korbacze D&D 3e

 

Niemniej w wydanej w 2004 r. Księdze Broni i Ekwipunku do D&D 3e pojawił się śmiercionośny kiścień będący połączeniem długiego miecza z… korbaczem. W każdym razie ten egzotyczny oręż wydaje się być najbardziej śmiercionośny dla jego dzierżyciela.

 

Śmiercionośny kiścień 3E

Natomiast przełomowa dla dedekowej nomenklatury okazała się polska wersja czwartej edycji Lochów i Smoków  w Podręczniku Gracza (2010) w końcu pojawił się „kiścień”. Niemniej zastanawia mnie czym są bronie z grupy liścieni (tudzież czy to nie jest tylko dość niefortunna literówka)?

 

Podrecznik Gracza D&D 4E bronie kiścień

Z kolei w Podręczniku Gracza do D&D 5e, wydanym przez Rebela, brak jest opisu i ilustracji tego oręża, jednak w tabeli Broni na stronie 149, wśród żołnierskich broni białych, znajduje się kiścień.

 

Gry komputerowe

Przy okazji analizowania „dedekowych” podręczników, sprawdziłem także pod jaką nazwą kolczasta kula na łańcuchu funkcjonowała w grach komputerowych odwołujących się Dungeons & Dragons.

 

W Planscape: Torment (polska premiera: marzec 2000 r.) Z broni obuchowych można było walczyć jedynie wiekierami i maczugami. W zapomnianym Pool of Radiance: Ruins of Myth Drannor (polskie wydanie: luty 2002 r.), które było pierwszą grą oparta na mechanice trzeciej edycji Lochów i Smoków, również zabrakło kiścieni/korbaczów/cepów.

 

W pierwszej i drugiej części sagi Baldur’s Gate (polskie premiery odpowiednio: maj 1999 r. i grudzień 2000 r.) oraz pierwszej odsłonie Icewind Dale’a (polska premiera: wrzesień 2000 r.) występują cepy bojowe. Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie trzy powyższe tytuły bazowały na mechanice drugiej edycji AD&D, która nie miała zbyt rozbudowanej linii wydawniczej w Polsce.

 

Natomiast w drugiej odsłonie przygód w Dolinie Lodowego Wichru, która miała już zaimplementowane zasady D&D 3e, (polska premiera: październik 2002 r.) w zbrojowni pojawił się nieszczęsny korbacz. 

 

Icewind Dale 2 Korbacz PL

 

Z kolei ekipa lokalizująca Neverwinter Nights (polska premiera: listopad 2002 r.) najwyraźniej wzorowała się na tłumaczach warhammerowej pierdycji:


Neverwinter Nights Morgensztern Korbacz Pl

Pewną zagadkę stanowi dla mnie Świątynia Pierwotnego Zła (polska premiera: luty 2004 r.) - w grze występuje zarówno kiścień (jako broń jednoręczna), jak i korbacz (jako broń dwuręczna) i obie bronie korzystają z tej samej ikony w ekwipunku. Niemniej moja wersja gry została zmodowana przez Co8 w wersji 5.0.6 PL (tłumaczeniem moda zajmował się Aurelinus z nieistniejącej już Tawerny Hrothgara), więc nie mam pewności czy nie pozmieniał czegoś w stosunku do oryginalnej wersji gry.


Z kolei Neverwinter Nights 2 (polska premiera: grudzień 2006 r.) odeszło od trzecioedycyjnej nomenklatury i nazwało kolczastą kulę na łańcuchu kiścieniem.

 

 

Z kolei polska wersja trzeciej odsłony sagi Baldur’s Gate, która w tym miesiącu zaliczyła niezwykle udaną premierę, w aspekcie nazewnictwa tego oręża jest zgodna z rebelowym piątoedycyjnym tłumaczeniem – do dyspozycji graczy trafił kiścień.

 

 

 Czy aby na pewno błąd?


Ilość źródeł wyjaśniających co jest kulą na łańcuchu, a co rodzajem bata jest jest duża. Jednak Słownik Języka Polskiego (1807-1814) Samuela Lindego zasiał pewne ziarno wątpliwości:



Podobnie jak pewien detal w objaśnieniach do poematu Wojna chocimska (1850) Wacława Potockiego:

Na pierwszy rzut oka Linde opisuje kiścień jako kawał ołowiu lub kości przywiązany do trzonka. Jednak w podawanych przez niego dalej przykładach można odnieść wrażenie, że termin kiścień odnosi się do bicza do poganiania lub obezwładniania, a nie do śmiercionośnej broni, która jednym ciosem można roztrzaskać czaszkę adwersarza. Zwłaszcza, że zostaje ona zestawiona z basałykiem (Linde), a także knutem i nahajką, czyli wschodnimi rodzajami bata z metalową kuleczką (lub kuleczkami) na końcu.
 
Niewykluczone, że w dawnych czasach w odniesieniu do korbaczy zwieńczonych metalową kuleczką, a tym bardziej kuleczkami tworzącymi swoiste "kiście" posługiwano się również nazwą kiścień. Możliwe, że rozmiar ma znaczenie nawet w tym przypadku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Inną kwestią pozostaje ustalenie czy znaleziska uznane za fragmenty kiścieni były nimi w rzeczywistości, na co uwagę zwracają chociażby Arkadiusz Michalak i Kinga Zamelska-Monczak. W przeszłości częstokroć pierwotnie uznawano je za pływaki rybackich sieci, ciężarki tkackie czy odważniki wag. Z kolei w przypadku kiścieni z kościanymi bijakami o bogatych zdobieniach wątpliwości budzi wykorzystanie na polu bitwy tego typu uzbrojenia z uwagi na jej kruchość. Niewykluczone, że kościane kiścienie były wyznacznikiem statusu społecznego czy zamożności posiadacza i pełniły rolę swoistej biżuterii czy też... zabawek dla dzieci możnych.

W każdym razie błędne przetłumaczenie flail na korbacz może wynikać z chaosu pojęciowego w opracowaniach historycznych niż niedbałości podczas tłumaczenia erpegowych podręczników jednocześnie chciałbym podkreślić, że ten tekst nie ma na celu uderzać w tłumaczy, którzy nie dość, że byli pionierami, to na dodatek nie mieli do dyspozycji dobrodziejstw współczesnego internetu przetłumaczenie parusetstronnicowego podręcznika erpegowego to nie lada osiągniecie. Zresztą o tym jakim to było wyzwaniem można przeczytać na blogu Pana Tomasza Kreczmara, który pracował między innymi nad przekładem wspominanych wcześniej podręczników gracza do AD&D i D&D 3e.
 
Na koniec przytoczę artykuł The Curious Case of the Weapon that Didn’t Existstawiający tezę, że kiścień w formie znanej nam z gier i filmów, to efekt wybujałej wyobraźni średniowiecznych ilustratorów lubiących puszczać wodze fantazji. W późniejszych epokach ich dzieła stanowiły podstawę dla twórców replik dawnych broni oraz były punktem wyjścia dla współczesnych historyków. W każdym razie, podobnie jak Pan Piotr Kotowicz, myślę że badaczy kiścieni czeka jeszcze wiele wyzwań.

niedziela, 13 sierpnia 2023

Baldur's Gate: Cienie Madrytu

Baldur's Gate 2: Shadows of Amn

Po ponad dwóch dekadach doczekaliśmy się w końcu trzeciej odsłony kultowej sagi Baldur's Gate, która już w dniu premiery okazała się wielkim hitem i z marszu podbiła serca tysięcy graczy na całym świecie. Jak znam życie, pewnie nieprędko znajdę wystarczająco dużo wolnego czasu, żeby zagrać w „Trójkę”. Póki co wspominam sobie stare dobre czasy, a z pomocą  FaceSwappera narychtowałem skrojoną pod swoje potrzeby ekipę do „Dwójki” – wszakże przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.



Anomen DiazAnomen Diaz

Moje imię okryje się sławą!

Klasa: Błazen

Wchodząc z ławki błyskawicznie strzelił gola w El Clasico i… w zasadzie to koniec jego zasług dla „Los Blancos”. Irytował kibiców tym, że chociaż żaden z trenerów nie widział dla niego miejsca z składzie, to z uporem godnym lepszej sprawy trzymał się swojego lukratywnego kontraktu i chwały spływajacej z sukcesów „Królewskich”, w których jego udział był, mówiąc delikatnie, co najwyżej symboliczny.

 

 

 

Yoshimo MorientesYoshimo Morientes

Wydaje mi się, że czas się ewakuować…

Klasa: Wojownik

Pierwotnie rolę drużynowego zdrajcy miałem przypisać komuś innemu, ale biorąc pod uwagę tragiczność sytuacji, w jakiej znalazł się ten bohater, postawiłem na zawodnika, który będąc od zawsze w cieniu (Raula, Ronaldo, Owena), podczas wypożyczenia do AS Monaco wykopał swój klub z Ligi Mistrzów.

 

 

 

Valygar MakéléléValygar Makélélé

Ciemność skrywa tych, którzy chcieliby nas podejść.

Klasa: Zabójca magów

Stworzony do eliminowania przebłysków magii w drużynie przeciwnej. Chociaż w Madrycie spędził zaledwie trzy lata, to zapisał się w annałach jako jeden z najlepszych defensywnych pomocników w historii klubu.

 

 

 

 

 

Cernd SanchisCernd Sanchis

Jeśli chcemy zebrać plony, musimy uciszyć burzę.

Klasa: Władca zwierząt

Od dziecka związany z Realem Madryt. Jedyny członek legendarnej „Piątki Sępa”, który przez całą swoją karierę bronił barw wyłącznie madryckiego klubu, z którym sięgnął po liczne trofea (w tym dwa Puchary Mistrzów). Przez lata był ostoją defensywy „Królewskich”. Twardy, ale jednocześnie opanowany i grający z wyczuciem.

 

 

 

 

Jan Jansen MarceloJan Marcelo

Twoje kolana są już moje! (18+)

Klasa: Łowca Nagród

Najbardziej utytułowany zawodnik w historii madryckiego klubu, dziedzic Roberto Carlosa, swego czasu zaliczany do grona najlepszych lewych obrońców świata. Jednocześnie jeden z najbardziej wyluzowanych graczy w szatni „Los Merengues”.

 

 

 

 

Edwin Jose MourinhoEdwin Mourinho

Barca to, Barca tamto. Dajcie mi 2000 lat i szpiczasty kapelusz, a skopię jej tyłek! I’m The Special One!

Klasa: Mistrz zauroczeń

Arogancki Portugalczyk z ciętym językiem i wywalonym w kosmos ego, ale jednocześnie fachowiec, który przywrócił blask drużynie z Santiago Bernebeu. Niemniej oczekiwania wobec niego były znacznie większe niż faktyczne zasługi, więc odszedł w niesławie skonfliktowany z drużyną.

 

 

 

Korgan Sergio RamosKorgan Ramos

Zobaczymy jak wyglądają Twoje flaki!

Klasa: Zawadiaka

W ekspresowym tempie pobił niechlubny klubowy rekord czerwonych kartek i wyśrubował go do galaktycznych wartości. Szczytem było skasowanie, bez żadnych konsekwencji, Salaha oraz Kariusa w finale Champions League w Kijowie (2018).

 

 

 

 

Minsc PepeMinsc Pepe

Nie załamujcie się! Dodam wam otuchy atakując na oślep!

Klasa: Berserker

Jeden z największych zabijaków nie tylko w historii Realu Madryt, ale i w całej piłki nożnej. Co ciekawe, mimo czterdziestki na karku nadal gra na wysokim poziomie, a rozpoczynający się sezon zainaugurował kolejnym czerwem.

 

 

 

 

 

Keldorn Raul GonzalezKeldorn Gonzalez

Zaiste pochwalam ścieżkę, którą kroczymy.

Klasa: Kawaler

Wychowanek (poniekąd z przypadku), który stał się ikonicznym „El Siete”, kapitanem ucieleśniającym klubowe wartości i najlepszym strzelcem w historii Realu Madryt przed nastaniem ery CR7.

 

 

 

 

 

Sarevok Cristiano RonaldoSarevok Ronaldo

Dość tego… nie mam już nieśmiertelnej energii, która dodałby mi sił…

Klasa: Wojownik/Mag

W poprzedniej dekadzie piłkarski świat żył rywalizacją Portugalczyka z Leo Messim, dwójki graczy, których umiejętności znacznie wykraczały poza możliwości innych ówczesnych piłkarskich tuzów. Jednak ta epoka zakończyła się gdy pierwszy zimą udał się na piłkarską emeryturę do Arabii, a drugi w lipcu rozpoczął wakacje w amerykańskiej MLS.

 

 

***

Baldur's Gate: Cienie Madrytu